Witaj w Stajni Szymony

 

Po pożarze nasze życie zmieniło się nieodwracalnie.

Wydawało się, że moja przygoda z prowadzeniem szkółki jeździeckiej dobiegła końca – raz na zawsze.

Próbowałam wrócić do tej drogi podczas pobytu w Sobieniach, ale wtedy się nie udało.

​

Odpuściłam.

​

Od trzech lat mieszkam w Szymonach.

Przez cały ten czas gdzieś głęboko we mnie tliła się tęsknota – za szkoleniami, półkoloniami,

wspólnym śmiechem dzieci i zapachem końskiej sierści po jeździe.

Brakowało jednak odwagi i przestrzeni, by wrócić.

Życie toczyło się swoim rytmem, zaskakiwało i utrudniało decyzję o powrocie.

Aż przyszedł dzień, kiedy wszystko zaczęło się układać.

Otrzymałam wsparcie, doping, życzliwe pchnięcie w stronę marzeń,

które wydawały się dawno pogrzebane na Ryjowym Polu.

Ryjowe Pole nie wróci – to zamknięty rozdział.

Nie ma już z nami Rio, ale pamięć o nim i wspólnych chwilach pozostała.

To właśnie ta pamięć przyświeca teraz wszystkiemu, co tworzę.

Do domu wróciła Alaska, a z nią Rozetka – tarantowata, rozczulająca przyjaciółka,

która razem z nią wniosła ogrom emocji i wzruszeń. Dzięki nim znów poczułam,

gdzie jest moje miejsce. Znów wiem, co chcę robić – z kim, jak i po co.

Dziś jestem otoczona ludźmi, którzy wspierają, rozumieją i dodają odwagi.

Dlatego postanowiłam jeszcze raz spróbować.

​

Spokojnie.

​

Z poszanowaniem dla koni, ludzi i samej siebie.

Odkryjcie z nami świat pełen pasji i miłości. 

Oglądany zza końskich uszu.

​

​

​

​

​

​